sobota, 12 marca 2011

w metaforach - omega 13

Nie pamiętała jak się tam znalazła, ale nogi same ją prowadziły przed siebie, w to miejsce całe w śniegu, skąpane powiewem zimy i przesiąknięte zapachem wspomnień. Postanowiła być silna, jak tylko może i zbeszcześcić to miejsce, oczyścić z woni wspólnego zapamiętania i intymności. Szła obok trawy na której spędzili wiele poranków, południ, popołudni, wieczorów. Po której się gonili, turlali, śmiali i gadali. Teraz szła z muzyką wypełniającą każdą komórkę jej ciała i śmiała się w głos. Bezczelnie wlepiała zielone źrenice w wygłupiające się na pokrytej białym puchem trawie dzieciaki i uśmiechała do siebie. Z większą pewnością siebie i siłą potrzebną do kolejnego starcia ruszyła w kierunku ławki. Wpierw zaparło jej dech w pełnych mroźnego powietrza płucach, następnie zanim się zdążyła rozmyślić rzuciła torbę na ławkę i skoczyła na kamień. Zaczęła wrzeszczeć jak to jest idealnie, świetnie, pięknie. W jej głosie dało się wyczuć sarkazm, który z niej spływał strumieniami niemal dostrzegalnymi na odległość. Zamknęła oczy, zaczęła skakać, tańczyć i śmiać z życia, ludzi którzy patrzyli na nią z politowaniem i jak na wariatkę. Rzucała się w śnieg, przeklinała ławkę, wrzeszczała na nią i choć wygadała się taka beztroska i wyluzowana, jej wzrok wciąż nieświadomie podążał w kierunku związanym z wieloma wspomnieniami. Zbyt wieloma. Prowadziła konwersację z samą sobą wciąż powtarzając te trzy słowa. Świetnie. Idealnie. Pięknie. Mimo że jej głos był wypełniony po brzegi sarkazmem, ona naprawdę uważała że jest świetnie - w końcu na nudę nie narzekała. Że jest idealnie - w końcu idealne jest złe. I oczywiście pięknie jest - śnieg jej to zapewniał. Chodziła w kółko po lodzie nie zatrzymując się, nie sprawdzając czasu, nie przestając wybuchać śmiechem i skakać po kamieniach. Gdy zaczęło się ściemniać i poczuła zmęczenie poszła do domu. Gdy była w połowie drogi, obudziła się. Pewno przez to, że się przewróciła - w swoim pokoju, pod kołdrą noga i tak ją bolała, ale to był skurcz.

2 komentarze:

judie pisze...

Jak zwykle zniewalająco napisane :) Oby tak dalej :D

Brewka pisze...

owszem...zniewalająco i wyjątkowo