sobota, 18 grudnia 2010

Chase Jarvis i co z tego wynikło 3

Zgromadzenie nie składało się jak można by się sugerować po nazwie z dwunastu członków. Ich liczba się zmieniała, nikt chyba nie był w stanie powiedzieć ilu dokładnie ich jest, no może oprócz Inicjatorów. Sześć kobiet i sześciu mężczyzn. To był stały skład, do którego raz po raz napływały następne osoby. Nie zmieniało to ich liczby, nowi zajmowali rzecz jasna miejsca osób które odchodziły. Nie żeby ze zgromadzenia dało się tak po prostu odejść, osoby odchodzące opuszczały znany nam świat. Normalny człowiek, który zobaczyłyby takiego człowieka, stwierdziłaby że umarł. Tak się jednak nie stało, osoba ta nadal żyła, jej duszy nie została dana łaska opuszczenia ziemskiego padołu, błąkała się na nim jeszcze przez długi czas.
Magda wstała z łóżka. Zaczynało się ściemniać. Zarzuciła na siebie czarny płaszcz i wyszła z mieszkania. Miała spotkać się z jednym z Informatorów. Nie znali się, choć niewykluczone że już się spotkali. Dotarła na umówione miejsce równo z czasem i rozejrzała się wokół. Wyglądający na młodego, śródziemnomorskiego dwudziestolatka mężczyzna zaciągnął się papierosem i rzucił go na ziemię.
- Równo z czasem - mruknął. - Czy wy nigdy się nie spóźniacie? - Tym razem wypowiedź skierował do niej. Nie odpowiedziała, potraktowała pytanie jak retoryczne.
- W duchu jedności masz czelność jednego pyt-gramu, jaki podkład zaciągasz? - Gdy po raz pierwszy usłyszała hasło które miało posłużyć jej dzisiaj jako Rozpoznanie, myślała że to jakaś pomyłka. Przecież to szczyt niedyskrecji, jakby osoba z którą miała do czynienia nie była Informatorem uznałaby ją za jakąś wariatkę! Potem dowiedziała się o innych niecodziennych okolicznościach. Zdziwił ją między innymi fakt że jeżeli potencjalny Informator zawaha się choć przez chwilę przez podaniem odpowiedzi ma zostać zabity. Rzadko kiedy stosowali takie metody, zazwyczaj osoba po prostu odchodziła nieświadoma i co najwyżej lekko odurzona środkami zapewniającymi niezapamiętanie zdarzenia.
- Migros adhes rui portiekuk - potencjalny Informator okazał się rzeczywistym Informatorem, jego tożsamość została potwierdzona, więc Magda wykonała następny punkt planu. Zrzuciła z siebie płaszcz, odsłaniając całkiem nagie ciało, jedynym elementem ubioru który na niej pozostał były buty. Ten element również ją zastanawiał. Czemu miała się rozbierać przed Informatorem? Nie słyszała jeszcze o żadnej takiej sytuacji w przeszłości, ale nie zamierzała sprzeciwiać się poleceniom.
Jej towarzysz zagwizdał z uznaniem.
- Wiedzieli kogo przysłać, nie no, pod wrażeniem jestem - wyrażał się jak nastolatek z bogatszej, aczkolwiek wciąż normalnej rodziny. Następnym punktem w jej rozkazach było wypełnienie każdego polecenia Informatora, dlatego czekała. Chłopak ściągnął plecak i wyjął z niego czerwoną sukienkę. - Ubierz to. Idziemy do Apolla.
Apollo to restauracja. Nie jakaś tam pierwsza z brzegu restauracja, ale miejsce naprawdę szczególne. Nie ze względu na strasznie niską ilość osób, które mogły sobie na nią pozwolić, ale na zawartość piwnic. Każdy podawał że znajduje się tam co innego, nikt nie był pewien jaką powierzchnię zajmują i jak głęboko sięgają. Mało kto w ogóle zdawał sobie sprawę z ich istnienia.
Gdy docierali na miejsce, chłopak wziął ją za rękę i poinstruował ją jak ma się zachowywać i kim dla siebie są. Sam też się zdążył przebrać, więc wyglądał teraz na trzydzieści, może trzydzieści pięć lat. Mieli udawać małżeństwo, ona była Karen, on Frederick, obydwoje Fiablassi. O jedenastej czterdzieści dwie miała udać się do toalety i wyjść po siedmiu minutach.
Choć zazwyczaj się jej to nie zdarzało, intrygował ją fakt że ma udawać żonę tego faceta. Był inny niż wszyscy Informatorowie którychspotkała. Doskonale panowała nad okazywaniem emocji, nie sprawiało jej to problemu od najmłodszych lat życia, ale teraz musiała się skupiać by nie patrzeć na niego i mieć wciąż taki sam wyraz twarzy. Potem weszli do restauracji i wszystko się zmieniło.

5 komentarzy:

Karolina Malusiak pisze...

takze nie slucham takich piosenek ale urzekła mnie ona ;) a raczej tłumaczenie :P

Karolina Malusiak pisze...

tanczę tzn w tym studiu tanca już 3 lata,wcześniej jeszcze 2 + próbowałam też sama swoich sił,można powiedzieć,że tańczę,albo inaczej taniec kręci mnie od urodzenia a zaczełam się nim fascynować od 8 roku życia.
tancze hip hop , new style,ragge itd,w sumie wszystko prócz baletu i towarzyskiego,choc towarzyski kiedys przez kilka miesiecy tanczylam.Chcialabym ale po gimnazjum ktore koncze nieebawem chce isc do szkoly plastycznej i nie bd miala jak dojezdzac do nich za duzo kasy bym wydawala oczywiscie nie zrezygnuje z tanca ale inna grupa nie bardzo chce :(

Karolina Malusiak pisze...

no niestety taka kolej rzeczy : ( moglabym dojezdzac z zielonej góry do fsw ale to koszty,koszty i jeszcze raz koszty a sam wynajem stancji itd kosztuje ;/.:(

Karolina Malusiak pisze...

to fajnie , że tanczysz,uwielbiam ludzi z podobna pasja do mnie <3

H. pisze...

ten "Przysięgałaś, że nigdy go nie uderzysz. Nigdy nie zrobisz nic, by go zranić.
Teraz stoicie twarzą w twarz, z każdego słowa spływa jad" ? ;o to z piosenki ; DD Eminem ft Rihanna- Love the way you lie.