sobota, 11 grudnia 2010
lilith 4
Nie spała już jak się budziła. Otworzyła oczy po raz kolejny tej nocy i z rozczarowaniem je zamknęła. Piąta zero siedem. Jeszcze zbyt wcześniej. Pod bezsennymi powiekami wciąż miała te same obrazy, oglądała je na nowo odczuwając każdą emocję i uczucie związane z tamtymi chwilami. Jakieś dwie godziny później, umyta, najedzona i niewyspana ustawiła budzik w swoim już telefonie i z włączoną muzyką poszła spać. Ponownie. Nie chciała więcej płakać, chciała by sen wreszcie ją ogarnął, by nie musiała myśleć, a te najbardziej pozytywne z jej wspomnień, nawet one, były nazbyt bolesne. Wybawienie nie nadchodziło. Godzinę później, gdy wreszcie przestała się trząść i zaczynał ogarniać ją spokój, zadzwonił budzik. Ponownie wstała, ponownie spojrzała w podkrążone oczy, potargane włosy i rozmazany makijaż. Uśmiechnęła się do odbicia w lustrze, może dzisiaj będzie lepsze, może będzie tak dobre jak wczoraj, albo chociaż na tyle zajmujące by zdołała nie myśleć o tym co było w nocy. Aż do momentu gdy ponownie sama, zamknięta w sypialni położy się do łóżka i przez dziurę w suficie będzie podziwiać gwiazdy. Może dziś nie będzie padał deszcz, może nie będzie na tyle zimno że uda jej się zasnąć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
To co piszesz jest piękne ... :(
niesamowite <3 koncowka przypomina mi troche intruza.:P
odnalazlam,lecz nie ufam nie umiem..nie jestem szczesliwa,tego tez nie umiem,co ze mna nie tak?
Prześlij komentarz