sobota, 5 marca 2011
w metaforach - omega 12
Leżałam w mokrej pościeli - tak skończyło dowadnianie się. Butelka wylądowała na środku łóżka, bez zakrętki oczywiście, bo ta się gdzieś zawieruszyła. Było mi gorąco, mimo otwartego okna i faktu, że koc w towarzystwie kołdry spoczywał na podłodze. Po moim czole spływał pot, przed oczami miałam gorączkowe majaki, obraz to rozmywał się, to wyostrzał, czasem zastępowały go czarne plamy. Jak na prochach wstałam i zaczęłam wrzeszczeć przez otwarte okno. Że kocham świat, że nienawidzę rzeczywistości i chcę żyć, że śmierć jest piękna. Wdychałam powietrze pełne dymu z zapachowych świeczek. Dusiło mnie, wychylałam się coraz bardziej by dosięgnąć tego czystego, niezapachowego. Czułam minus czternaście w nozdrzach, temperatura uderzało do głowy. Postawiłam jedną nogę na parapecie, po chwili następną. Za moment już wdrapywałam się na dach, ledwo czułam ręce, które drętwiały - pewno przez śnieg. Nogi nie miały oparcia, to z kolei zapewne przez lód, którym wszystko było pokryte. Stanęłam pewniej dopiero na szczycie. Wiatr hulał naokoło mnie, gwiazdy śmiały mi się w twarz. W mojej nie ogarniającej głowie zrodził się pomysł. Wykonanie zajęło całą noc, w końcu rano zeszłam z dachu, bo opalanie się blaskiem księżyca w ciągu dnia sensu jest pozbawione. Weszłam do pokoju, świeczki już nie paliły się, w powietrzu nie czuło się już truskawkowego zapachu. Poszłam się kąpać. W łazience odkryłam że przeholowałam jednak z tym księżycem - zaczęła mi schodzić skóra, z całego ciała złuszczała się i odpadała jak z węża. Potem odpłynęłam, była to moja ostatnia kąpiel. Chyba nie udało mi się wynurzyć głowy nad poziom wody. Szkoda, byłam ciekawa co stanie się z wężem, księżycem i tymi gwiazdami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
zakochałam się w tej notce! nie mogę nic innego wymyślić oprócz tego, że masz wielki talent do pisania! :)
"W mojej nie ogarniającej głowie zrodził się pomył". Dwa małe błędy, nie czepiam się bo mi to nie przeszkadza, ale chyba sama wolisz mieć teksty bez błędów, przypuszczam... ;)
Podoba mi się, szczególnie te śmiejące się w twarz gwiazdy :)
Pozdrawiam gorąco!
owszem szkoda ja też była ciekawa co dalej ;D co z tym księżycem i gwiazdami.Świetny tekst jak zawsze zresztą!I Genialnie opisane i tu również wypada powiedzieć ,ze jak ZAWSZE!Nie było mnie i przepraszam za tak opóźniony komentarz.Jutro bedzie notka z dużą ilością zdjęć : )
dziękuję starałam sie bo takie wejście od dawien dawna to muszę wejść z kalsą ;D hehe.nie no ;)
ale bardzo mi miło ,że Ci się podoba!
Prześlij komentarz