- I wtedy, wtedy weszliśmy do jeziora! - Margaret po kilku kieliszkach dobrego wina miała rumieńce i była bardzo wesoła. Ogółem towarzystwo wybornie się bawiło, wszyscy się śmiali z żartów, często niezrozumiałych i mało śmiesznych, zajadali przekąskami i owocami. Od czasu do czasu ktoś dorzucał do kominka.
- To jeszcze nie najlepsze, on ją całuje, a ona w pewnym momencie go odpycha i puszcza pawia! - Łukasz kontynuuje opowieść siostry. - Byście widzieli ich miny!
- Kochanie, a kiedy my ostatnio byliśmy pod namiotem, pamiętasz tą laskę co jak się upiła to kazała się Syreną nazywać? - Michał zwrócił się do Luizy.
- No jak miałabym jej nie pamiętać? Przystawiała się do ciebie jak cholera! - Luiza czknęła. - Na szczęście odkryliśmy że to nie laska zanim Patryk poszedł z nią do łóżka!
- Patryk? - Margaret się zainteresowała. - Ten z ogniska z czerwca? Z Barcelony? On nie był gejem?
- Nie, myśleliśmy że był, ale potem się zaczął interesować Syreną. Więc stwierdziliśmy że nie jest. Ale był, a potem jednak nie... - Łukasz się zaplątał i jak zobaczył miny go otaczających wzruszył ramionami i olał temat.
- Chce ktoś jeszcze wina?
***
Obudziła się przez dziwne uczucie mokrości pod ręką - to wylał się komuś kieliszek wina. Czemu jest w nie swojej sukience i nie ma butów? Gdy spojrzała na innych przestała zadawać sobie to pytanie. Słońce wlewające się przez okno rozjaśniało delikatnie włosy łukasza, sprawiało, że cekinowa opaska Luizy błyszczała. Spojrzała na Michała i dostrzegła odbicie promieni słonecznych w jego oczach
- Nie śpisz? - Zapytała się wpatrzona w jego nietypowy strój. Miał na sobie tylko niebieską, plisowaną spódniczkę. Spojrzał na nią.
- Nie. Zastanawiam się co robiliśmy w nocy - ziewnął. - Pewno nigdy się nie dowiemy. Chcesz się wykąpać?
- Jasne, a ty nie?
- E, poczekam, chcę zobaczyć ich miny jak się obudzą - uśmiechnął się do niej. - Wiesz gdzie są ręczniki, nie?
- Tak, dzięki.
Gorąca woda spływała po niej, wdychała zapach morelowego płynu do kąpieli i nuciła sobie Rockstar Nickelbacka. Wytarła się, owinęła w ręcznik i zorientowała że nie ma własnych ubrań. Olała tymczasowo ten fakt i zaczęła kremować nogi wazeliną Luizy. Nie było to nic dziwnego, znały się od tak dawna że w łazience stała nawet jej szczoteczka do zębów, z czego już zdążyła skorzystać. Lubiła bowiem myć zęby pod prysznicem. Jak kończyła się kremować ktoś zapukał.
- Margaret, nie zapomniałaś czegoś? - Ten szyderczy i zarazem miły głos poznałaby wszędzie.
- Przyniosłeś mi ciuchy? Oh jaki ty miły, braciszku! - Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. - Podasz mi je?
- Łap - rzucił wprost na nią kupkę rzeczy. - Luiza pożyczyła Ci swoją bluzkę bo twoja jest ubabrana od majonezu - rzucił na odchodnym.
Gdy wróciła do nich, Luiza poszła się wykąpać, a ona pomogła chłopakom trochę ogarnąć teren. Włosy zdążyły jej wyschnąć zanim umyła wszystkie talerze, Łukasz je wytarł, a Michał włożył do szafy. Zmywanie zostawili sobie na koniec, bo była to zdecydowanie rzecz wymagająca najmniejszej ilości energii, a tej trochę potrzebowali by na przykład zdjąć buta z dachu, lub zdrapać wosk z podłogi. Okazało się że jednak coś będą pamiętać z tej nocy. Ktoś zapamiętał jeden fakt, ktoś inny drugi, potem się je połączyło z jeszcze kilkoma innymi i powstała w miarę spójna opowieść. Kilku dziur nie byli w stanie zapełnić, ale nie była to żadna nowość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz