niedziela, 5 czerwca 2011

magic trio 1

Odmrażana pizza. Myszka komputerowa owinięta w chusteczkę higieniczną, klawiatura nie miała już tyle szczęścia.
- Oh shit! - wyrwało się mu kiedy łokciem strącił pojemnik z pikantnym sosem pomidorowym. Spojrzał na podłogę. Na szczęście sos nie rozprysł się po całej podłodze i ścianach, tylko wylądował na przepoconej bluzie w której był biegać tydzień temu. Oczywiście bieganie mu nie wyszło, po dwóch minutach odebrał telefon. W sumie dobrze że zadzwonił, bo zupełnie by zapomniał że umówił się z Tristanem. Dzwoniła Margaret - pytała się czy po drodze do swojego chłopaka nie mógłby jej zostawić samochódu, bo do klubu przecież i tak taksówką pojadą. Samochodu nie pożyczył, bo miał go Razjel, ich brat. Na randkę dotarł spocony, spóźniony i bez gotówki. W sumie mało pamiętał z samej imprezy, z resztą zawsze jak o niej później myślał, jedyne co pamiętał to noc spędzona z Tristanem.
- Margaret, nie wiesz kiedy Razjel zamierza mi oddać samochód? - zwrócił się do siostry nie odwracając głowy od ekranu laptopa. - Margaret?
Odwrócił głowę, dziewczyny nie było w pokoju. Westchnął. W sumie nie miał nawet pewności czy jest w domu, ostatnio rzadziej wychodziła, nie lubiła śniegu i niskich temperatur, dlatego założył że teraz też siedzi u niego w pokoju w jednym z tych jej rozciągniętych, ciepłych swetrów, pod tysiącem koców z gorącą czekoladą, lub kawą. Jak na rodzeństwo byli bardzo zżyci, tylko Razjel trochę odstawał, był bardziej od nich rozrywkowy i więcej czasu spędzał z różnego typu ludźmi. 
On i Margaret byli raczej spokojni, zamknięci w sobie i obracali się w kręgu starych, sprawdzonych znajomych i przyjaciół. Mieli podobny gust muzyczny, co było zapewne zasługa ich ojca, który już od najmłodszych lat wpajał w nich miłość do zespołów takich jak Red Hot Chili Peppers, Kings Of Leon, Editors, czy Cranberries. Potrafili rozpoznawać ulubione zespoły, a często nawet nazwy piosenek i albumów już po pierwszych nutach utworu.
Łukasz dokończył pizzę, wstał z krzesła, podniósł upapraną bluzę i zaniósł ją do kosza z brudami do prania. Po drodze z powrotem sprawdził pokój siostry - pusty. Na podłodze leżała kartka, podniósł ją i rozłożył.
Ł, jak spałeś wpadła Luiza, przyniosła telefon. Zadzwoń jak się obudzisz,
xoxx.
Luiza chodziła z gościem, który naprawiał telefony gdzieś na mieście, więc zawsze załatwiała im jakieś zniżki. Tylko gdzie Margaret mogła położyć ten telefon? Zapalił światło i rozejrzał się po jej pokoju. Dziwnie, zazwyczaj nie miała takiego porządku. Nie żeby jej pokój był zawsze jakoś szczególnie brudny, ale teraz wszystko było pochowane do szaf, ciuchy nie walały się po podłodze i na stoliku nie stały żadne naczynia. Zamknął drzwi i jego wzrok padł na telefon leżący na szafce w przedpokoju. Oczywiście, tam musiała leżeć również kartka, ale zdmuchnął ją powiew albo coś... Wybrał numer.
- Hej, M., gdzie jesteście?
- Co? - dziewczyna jakby nie do końca zrozumiała o co mu chodziło. - A, tak, siedzimy u Luizy, jest jeszcze Michał, jej chłopak. Ten od telefonu, wiesz.
- Tak, jasne. Dobra, to dojadę do was, okej? - nie spodziewał się odmowy. Siostra tylko walnęła jakieś 'Czekamy!' i rozłączyła się. Jeszcze tylko jedna sprawa.
- Halo, Razjel, jesteś tam? - zamiast głosu brata usłyszał jakieś śmiejące się głosy i daleko w tle dość szybką muzykę.
- Halo? - damski, wysoki głos nie był dla niego zaskoczeniem, Razjel swój telefon zostawiał gdzie popadnie i często odbierali nieznajomi.
- Macie tam gdzieś Razjela?
- Eee, no był tutaj - dziewczyna z początku niepewna teraz odezwała się bardziej stanowczo. - Widział ktoś Razjela? - To pytanie było skierowane do ludzi znajdujących się po jej stronie telefonu. Po chwili odparła: - mówią że poszedł na górę z jakąś laską, spróbuj później, może zejdą do tego czasu.
- Jasne, dzięki - pożegnał się z dziewczyną i nacisną czerwoną słuchawkę. 
Ubrał buty, kurtkę, chwycił szalik i po chwili zbiegał po schodach by po otwarciu drzwi klatki schodowej znaleźć się na mrozie, otoczony zewsząd mgłą, śniegiem i ciemnością. Wyciągnął iPoda i wybrał Dream Theater. W końcu była 3 w nocy, a na przystanek miał kawałek. Z uśmiechem ruszył przed siebie.

3 komentarze:

nofound pisze...

Super , strasznie mi się podoba! Szkoda że takie krótkie ! :)


( nowa notka : http://nofound18.blogspot.com/ )

Karolina Malusiak pisze...

chęci są,s zczescie również.. ale ostatnio zgubiłam się,moje plany do jakiej szkoly pojsc,co robic runeły..naprawdę jestem bliska swojego dawnego celu ale juz go nie chce,czy to nie dziwne?..:(
nie wiem czego chce Olu..wiem,ze chce go..nie moge go miec bedac tam od wrzesnia...to takie dziwne :( trudne! za trudne!:(

dziękuje kochana moja :*
a co u Ciebie?

lifeclock pisze...

lubię! :)