poniedziałek, 31 października 2011

czerowne Conversy i ręcznik na głowie

Wbiegła na scenę w bokserkach chłopaka, w mokrymi włosami, szczoteczką do zębów w ustach. Koszulkę próbowała naciągnąć przez głowę, ale nie do końca jej to wychodziło.
- Estem oowa - wydyszała i założyła koszulkę do końca. Na lewą stronę i tył na przód, ale 'who minds?' Rozejrzała się wokoło. Nikogo. Przekrzywiła głowę, wyjęła szczoteczkę z ust i ruszyła w stronę zlewu.
Usiadła, włączyła czyjegoś iPoda, znalazła swoją ulubioną piosenkę i zajęła się kontemplacją.
Tańczyła nie dostrzegając nic, oprócz sensu słów niewypowiedzianych. Potykała się o sznurówki, a włosy uwalniały się z objęć niedbałego koka.
Myślała o tym co ją spotka, myślała o swoim niewyobrażalnym szczęściu, które w końcu na nią spadło, które w końcu na nią spadnie.
Przebierała się z jednych spodni w drugie. Szła noc. Chciała by było jej ciepło. Skończyła w rozmiar za dużych niebieskich getrach, spodniach za długich chyba z dwa razy, szerokich tak, że zmieściłaby się przysłowiowa drugaona, ze sznurowadłem jako pasek. Z koszulkami chyba wszystkimi jakie znalazła. Nie założyła tylko tych naprawdę mocno przepoconych.
Położyła się spać. Noc okazała się bardzo ciepła.

1 komentarz:

deplore pisze...

Spodobało mi się, fajnie piszesz♥